sobota, 13 kwietnia 2013

5.Odeszłaś, zabierając wszystko - kolory, powietrze, szczęście, miłość i mój uśmiech. Ale nie zapomniałaś dać najważniejszego - tęsknoty.

"Zanim zrozumiesz, jak
bardzo kochałeś ją
Zanim pobiegniesz kupić czerwone wino
Ona zapomni, zapomni już świat twych rąk." 



 Nie raz stawałam przed obliczem śmierci. Po stracie dziecka i Bartka próbowałam popełnić samobójstwo.
Raz byłam blisko, już prawie mi się udało. Czułam jak duża ilość tabletek przechodzi przez przełyk do żołądka. Popite alkoholem rozpływają się tworząc mieszankę śmiertelną. Dla mnie znaczyło ukojenie i spokój. Koniec zmartwień. Traciłam świadomość. Jedyne co pamiętam to odwiedziny Agi. Zaczęła krzyczeć, że jestem bezmyślna i lekkoduszna. Była przerażona. Tyle do mnie dochodziło. Później pochłonęła mnie ciemność. Trochę przeraźliwa ale dała upragniony spokój. Obudziłam się dopiero w szpitalu.

Kierowca z naprzeciwka trochę oszołomiony zbiegiem wydarzeń skręciło mocno w prawo. Wjechał w małą uliczkę. Po chwili odzyskałam panowanie nad kierownicą. Trzymała się kurczowo swojego pasa. Znów było blisko. Zjechałam na pobliski parking w celu uspokojenia. Wysiadłam z czarnego audi. Złapałam głęboki oddech. Dałam się ponieść emocją. Roztrzęsiona, nadal oszołomiona tym wszystkim oparłam się o maskę samochodu. Znowu byłam tak blisko śmierci. Ale teraz chciałam żyć.
Zadzwoniłam do Agi by przyjechała pod galerię. Sama dotarłam tam w 15 minut. Zauważyłam przyjaciółkę.
-Aśka tutaj- machała mi ręką. Podbiegłam do niej wtuliłam się nadal roztrzęsiona.
-Hej co jest ?-zapytała lekko zdziwiona.
Opowiedziałam jej o całej sytuacji.
-Znowu chciałaś to zrobić?- zmartwiona tą sutyacją zapytała się mnie.
-Przecież Ci mówię, że jechałam prawidłowo. Tylko ten kierowca straciła panowanie nad kierownicą.
-No dobrze rozumie. Cieszę się, że nic Ci nie jest- uściskała mnie jak tylko mogła.
-Chodź pójdziemy po kreacje na jutrzejszą imprezę u Kłosa.
-Dostałaś zaproszenie?-Odpowiedziałam zdziwiona. Ona też nie odzywała się z Karolem dość długo. Ale widać, że siatkarz chciał naprawić stosunki z dawnymi znajomymi.
-Dostałam jak by mógł zapomnieć o mnie mój kolega ze studiów. Dzwonił do mnie informując  o parapetówcę i o tym, że Ty także zgodziłaś się na przyjście.- Odpowiedziała Aga.
-Czyli czeka nas szalona impreza. Ale najpierw trzeba się odpowiednio ubrać. Kochana jak ja dawno nie byłam na zakupach.Pamiętasz stare czasy kiedy chodziłyśmy gdy tylko nadarzyła się okazja?- Zaczęłam rozpamiętywać przeszłość.
-Oczywiście, że pamiętam. Trzeba nadrobić stracony czas. - Zaśmiała się.
Obie ruszyłyśmy na wielki shopping. Po 2 godzinach zakupów moja szafa powiększyła się o sukienkę z dekoltem "V" i długością sięgającą kolan. Czerwone szpilki i dodatki. Za to Aga postawiła na kremową zwiewną sukienkę. Szarą marynarkę i pastelową łagodną torebkę. Do tego czarne szpilki i dodatki.
Zadowolone i w dobrych humorach udałyśmy się do kawiarni. Postanowiłam jej opowiedzieć o spotkaniu z Bartkiem.
-Uczucie znów wróciło. gdy przy nas nie pojawiła się ta blondyna. Grr.. Starsza od nas. Nie wiedziałam, że Bartek takie lubi.-Opowiedziałam zniesmaczona.
-Rozumiem, że Ty nadal coś do Kurka czujesz?
Kiwnęłam głową na znak zgody.
-Ah Aśka, Aśka.- Otoczyła mnie ramieniem dodając otuchy. Kochałam ją jak siostrę. Zawsze była przy mnie. Nigdy nie krytykowała tylko wspierała za co byłam jej wdzięczna. Dobrze wiedziała, że po rozstaniu i stracie dziecka było mi ciężko.  Sama nie raz przeżywała rozstania z "Wielką i niekończącą miłością".
Dokończyłyśmy spożywać ciastko i kawę.
Odwiozłam Agę do domu umawiając się u mnie jutro na godzinę 19.
Wróciłam zmęczona wrażeniami z dzisiejszego dnia. Jutro też czekał mnie długi dzień więc postanowiłam się wyspać.
Morfeusz był łaskawy. Szybko zabrał mnie w swoje ramiona.

"-Kochanie byłam dziś u ginekologa. ostatnio źle się czułam.- Spojrzałam na niego nie pewnie.
Nie byłam pewna swojej decyzji. Było mi z nim dobrze. Kochaliśmy się. Czy na tyle by razem wychować dziecko? Bartek jest siatkarzem, musi wykazać się dyspozycyjnością. Ja jako kobieta w ciąży mogę okazać się dla niego ciężarem.
-Co się stało?- popatrzył na mnie niepewnie. Położył swoją dużą dłoń na moim ramieniu, obejmując mnie. Dodał mi tym otuchy.
-Jestem w ciąży! Spodziewa się dziecka. Z Tobą. Będziesz tatą.- Wypowiedziałam te słowa wolno i niepewnie. Akcetując każdy wyraz. Bartek spojrzał na mnie. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Zupełna pustka. Wystraszyłam się. Nagle wziął mnie w swoje ogromne ramiona, podniósł i zaczął obkręcać.
-Kocham Cię. Ciebie też- Powiedział do mojego brzucha i pogłaskał go.
-Będę tatą!- Wykrzyczał, a mnie kamień z serca spadł. Ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy.
-Puść mnie wariacie.- śmiałłam się. byłam bardzo szczęśliwa.
-Oczywiście mamuśko.- Ucałował mnie. Z taką troską jak nigdy.
-Teraz muszę o Ciebie dbać. O Was.- Poprawił się. I zaczął mówić do owocu naszej miłości.
Nagle zza jego pleców wyłoniła się utleniona blondynka. Obecna dziewczyna Bartka. Szepnęła mu coś do ucha. A on obdarował ją swym uśmiechem. I odeszli za rękę. Mnie zostawiając samą. Bezsillność to czułam. próbowałam krzyczeć lecz nie miała głosu."

Obudziła się. To tylko sen. Nie to nie sen to demony przeszłości. I znów odpłynęłam w bezwładzie własnych myśli.

_______________________________________________________________
Witam tu na dole :)
Aśka nie zginęła ale akcja rozkręca się nadal.
W następnym rozdziale wielka impreza u Kłosa i zdarzy się coś coś... ciekawego.
Liczba wyświetleń ciągle rośnie oby tak dalej :)
Tylko proszę o więcej komentarzy :) :)
Za oknem nareszcie wiosna.
Do następnego !








Lilly

2 komentarze:

  1. ufff,dzięki Bogu nie zginęła.
    ten sen był taki uroczy *.* szkoda tylko, że to sen :c.
    głupia utleniona blondynka! xd

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny świetny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń