sobota, 27 kwietnia 2013

Cześć cześć :)
Jestem w trakcie pisania następnego rozdziału , a dla was mam mojego Fanpage.
Lajkujcie, a będziecie wiedzieć o wszystkich nowościach :)
Pozdrawiam cieplutko :))
Facebook

piątek, 26 kwietnia 2013

8.Trzeba bardzo uważać, na to co nas otacza ponieważ czasami, niespodziewanie coś może osłodzić nam życie.




   Uległam namową znajomego i dałam się zaprosić do kawiarni.
Gorąco polecał tą w Bełchatowie. Jego ulubiona.
Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, zgadzając się.
Usiadłam w wygodnym fotelu koło okna.
W półmroku otaczającym mój pokój. Cisza wypełniała
przerwę między oddechami. Kiedyś tą ciszę dzieliłam
z Tobą, Bartku. Upiłam łyk czerwonego wina.
Nie, nie chciałam się upijać. Po prostu dać ukojenie.
Spokojnie analizowałam ostatni miesiąc.
Niczym scenariusz z opery mydlanej. Księżyc w pełni
oświetlał dachy wysokich wieżowców w Łodzi.
A ja siedziałam w kolejną bezsenną noc, sama.
Może po prostu jestem przemęczona pracą lub
zmęczona tym co mnie otacza?
Kolejny łyk wina przechodził przez przełyk.
Przecież każdy może marzyć.
Ja marzę o domu. Nie o zwyczajnym domu.
Takim gdzie będzie na mnie czekał mąż z dziećmi.
A od progu witać mnie będzie pies.
Uśmiechnęłam się do siebie.
To takie proste,a zarazem trudniejsze niż się może wydawać.
Co z tego, że mam prestiżową i dobrze płatną posadę jak
nie mogę być szczęśliwa.
Kolejny łyk.
Tak długo staraliśmy się o to dziecko. Tyle wylanych łez,
walka do samego końca aż wreszcie się udało.
Gdybym wtedy się tak nie zdenerwowała.
Nie dała się ponieść emocją, może byśmy tworzyli
szczęśliwą rodzinę.Od lekarzy dowiedziałam się, że
miał być to chłopiec. Nazwałam go Mateusz.
Czasem z nim rozmawiałam.
O tym jak by było gdyby teraz był ze mną.
Jak bardzo bym go kochała. Czego bym
go nauczyła i co byśmy razem robili.
Nie omieszkałam mu wspomnieć, że tata też go kocha.
Mimo tego wszystkiego jestem pewna, że Bartek napewno
by go kochał. Ale to przeszłość.
Trzeba iść na przód nie obracając się za siebie.
Trzeba być silnym. Czasu nie cofnę choć tak bardzo bym chciała.
Odstawiłam lampkę z winem na stół. Położyłam się do łóżka
przykrywając się kołdrą po sam nos.
Poczułam na niej zapach Twoich perfum.
Może było tak naprawę albo tan nieziemski zapach
powrócił razem ze wspomnieniami. Nie udało mi się
tego odkryć gdyż zbyt szybko odpłynęłam w ramiona Morfeusza.



  Zaparkowałam moje czarne audi pod jedną z Bełchatowskich kawiarni.
Nosiła wdzięczną nazwę "Pod Chmurką". Może dlatego, że podawali w
niej niebiańskie desery. Zaśmiałam się do siebie. Spojrzałam na zegarek.
Jak zwykle punktualna. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.Bardzo przytulne, trochę tajemnicze.
Klimat był sprzyjający. Dostrzegłam go siedzącego na samym końcu
na narożniku. Zabójczo przystojny. Skarciłam się za to w myślach.
Zlustrował mnie wzrokiem. Wtedy poczułam, że moja sukienka jest
zdecydowanie za krótka. Stukot moich obcasów skierowany był
w Jego stronę. Obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem na
powitanie. Ja obdarowałam go tym samym.
Chodź wątpiłam, że jest on taki piękny jak jego.
Wstał by mnie przywitać. Przytulił i wycałował na policzki.
Zarumieniłam się. Dyskretnie zajęłam miejsce obok niego.
Podał mi menu. Zamówiłam moją ukochaną szarlotkę na ciepło i kawę.
A On sernik i napój ten sam co ja. Co chwile spoglądał na mnie
z ciepłym uśmiechem. Ja tylko się zawstydzałam.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po 15 minutach zamówione
desery tafiły na stół. Zabrałam się do konsumowania szarlotki,
a On zamiast jeść obserwował mnie jakbym miała zaraz zniknąć albo uciec.
-Jesteś taka słodka jak ten deser.-Zapewnił mnie.
-Skąd wiesz jeszcze nie spróbowałeś?- Zapytałam go.
-Jestem tego powien.- Odpowiedział. Uśmiechnęłam się.
Po skończonym posiłku chciałam zapłacić za siebie.
Mój towarzyszm mi na to nie pozwolił jak zwykle dżentelmen.
Opuściliśmy lokal. Tak bezpretensjonalnie złapał mnie za rękę.
I zaczął biec. Słońce nadal świeciło. A my biegliśmy trzymając się za ręcę.
-Wariacie zwolnij proszę! Nie nadążam w szpilkach.
Zatrzymał się. Jednym zdecydowanym ruchem wziął mnie na ręce.
Objęłam go za szyję. Poczułam jak moje włosy niesie wiatr.
Wychyliłam głowę w stronę słońca i śmiałam się śmiała aż do wyczerpania.
A On razem ze mną.
-Gdzie mnie porywasz?
-Daleko. Tam gdzie dawno nie byłaś.
Przechodnie patrzyli na nas ze zdziwieniem. Zachowywaliśmy się jak
niedorośnietę nastolatki.
-Zamknij oczy proszę.- Powiedział najsłodszym głosem na świecie.
Wykonałam polecenie. Po chwili mogłam je otworzyć, a moim oczom
ukazał się ogromny plac zabaw.
 - Żartujesz?
 - Nie czemu ? No chodź!- I pobiegł na karuzele. Jak zwykle towarzyszyły mu
szalone i nieobliczalne pomysły. Zaraził mnie swoim podejściem do życia
pełnym optymizmu. Zdjęłam buty i pobiegłam tak beztrosko
nie przejmując się niczym.I tak minęło na popołudnie na zabawie,
nie dbając o zdanie innych.Gdy księżyc zastąpił słońce postanowiliśmy
po spacerować uliczkami Bełchatowa.
Rozmowa przebiegała swobodnie. W Twoim uścisku czułam się pewnie.
Przyjemnie było znów upajać się Twym zapachem. Zapadła cisza.
Ale nie taka niezręczna. Przyjemna dająca chwilę rozmyśleniom.
Musiałam wracać. Gdy znaleźliśmy się przy moim samochodzie patrzyłeś na mnie nie pewnie.
Może liczyłeś na to, że tej nocy nie będziesz gościł samotnie łóżka.
Niestety dla Mnie to za szybko. Poznajemy się na nowo.

-Konstantin ja...- Nie dałeś mi dokończyć zdania. Zamknęłeś moje usta namiętnym
i spragnionym pocałunkiem. Oddałam go. Coraz zachłaniej. Nie wiem ile tak staliśmy.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem. Nie widziałem Cię od 7 lat. 
Nadal jesteś piękna i taka delikatna. Gdy wyjechałaś, zostawiłaś jakąś pustkę której
nie zdołałem wypełnić. Pojawiłaś się na imprezie u Karola wtedy wszystko wróciło.
Zmieniłam zdanie. Kierunek Twój dom. Nie było odwrotu.
Usiadłam na kanapie. Zapaliłeś świeczki. Nalałeś wina.
To przez Ciebie tak je uwiebiam. 

-Pamiętasz jak się poznaliśmy?- Zapytałam wprost.
-Jak mógłbym nie pamiętać? Na rozgrzewce uderzyłem Cię przypadkiem w głowę.
Byłaś wściekła. Wyglądałaś wtedy słodko. Już wtedy się w Tobie zauroczyłem.
-Pamiętam były wtedy wakacje. Skończyłam 18 lat.
Poleciałam sama do Serbii. Chciałam odwiedzić babcię. Gdy okazało się,że
w tym samym mieście rozgrywany jest mecz siatkówki poszłam bez zastanowienia.
Była to I liga. Graliście o wejście do Ekstraklasy. Szybko zapisany numer na Twojej
ręce. Oddzowniłeś na dugi dzień. Wypady na miasto lub jezioro.
Albo jak zniknęłam na całą noc. Babcia o mało nie wylądowała w szpitalu.
Krótkie pocałunki i trzymanie za ręce. Wiedziałam, że to nie ma przyszłości.
Wtedy byłam mloda i głupia. Wszystko skończyło się wraz z moim wyjazdem.
Obiecałam, że będę pisać. Więc tak nasze kontakty się zerwały. 
Dobrze wiedziałam, że podpisałeś kontrakt ze Skrą. 
Nie chciałam się narzucać.Choć nadal w telefonie miałam zapisany Twój numer. 
Byłam przekonana, że zapomniałeś. Przecież minęło tyle czasu.
-Nigdy o Tobie nie zapomniałem. Wszystko da się nadrobić.- Pocałowałeś mnie tak delikatnie, 
jakbym była ze szkła. Mimo wszystko chciałam zachować dystans. Wyczułeś to.
Długo potem rozmawialiśmy, najczęściej o naszych wyglupach lub spontanicznych pomysłach.
O tym co wydarzyło się w Serbii. Przed zaśnięciem widziałam tylko promienie 
wschodzącego słońca i Ciebie nucącego naszą wspólną piosenkę.

_____________________________________________________________
Witam :)))
I jest nowy rozdział całkiem inny. 
Zaskoczone, że tym wybrańczem jest Konstantin ?
Jego sylwetkę możecie obejrzeć w zakładce "Bohaterowie"
Nie martwcie się Bartek nie zniknie.
Mi osobiście rozdział się podoba.
A jak wam ? Oceniajcie :)
Nareszcie długi tak jak prosiłyście.
Licze na lawinę komentarzy z wasza krytyką i oceną :)
Jak podoba wam się nowy nagłówek?

CZYTAM=KOMENTUJE !

Do następnego!;*



Lilly
 


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

7.Czasem co wydaje się porażką, jest początekiem sukcesu.

Bartek

"I tak nagle przyszło im kończyć
Pod zimnym niebem, zasłanym śniegiem
Nic nas już chyba nie łączy, mówi on
I po chwili płaczą oboje, lecz w głębi serca płaczą ze szczęścia
To co wspólne dzielą na dwoje w tę noc..."




 Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Chciałem pobiec za Asią i porozmawiać ale
nogi odmówiły posłuszeństwa. Byłem cały oszołomiony. Obezwładniony uczuciem.
Jedyne na co mnie było stać to zaciągnąć Monikę do innego pokoju.
Przez chwile słyszałem szepty ale ucichły i impreza wróciła do poprzedniego stanu.
Do mikrofonu dorwał sie Igła. Z głośników poleciał utwór "The Show Must Go On"
zespołu Queen. Co oznaczało przedstawienie musi trwać. Idealnie to sobie dobrali.

-Kotku posłuchaj- Chciałem załagodzić sytuacje ale poczułem na sobie
zdenerwowany wzrok Moniki. Wywołało to u mnie poczucie winy.
-Nie kotkuj mi tu tylko wytłumacz kto to był- Była stanowcza ale już trochę spokojniejsza.
Musiałem jej powiedzieć teraz nie było odwrotu.
-Ta dziewczyna to Joanna. Jest moją było narzeczoną- Patrzyłem na  nią ale jej twarz była pusta, zupełny
brak emocji.- Zerwała ze mną.-nie załamywałem głosu.- Potem wyjechałem do Rosji i poznałem Ciebie.
Aśka nic już dla mnie nie znaczy. Teraz liczysz się tylko Ty.-Czekałem na jej reakcje. Ona tylko słuchała i
obserwowała mnie bacznie.
-Bartek, kogo Ty chcesz oszukać? Wiem, że nigdy mnie nie kochałeś. Jedynie darzyłeś sympatiom.
Z mojej strony było to samo. Ja też mam na oku kogoś innego.- Uśmiechnęła się.- Nie patrz tak na mnie.
Liczyłeś, że zacznę krzyczeć i płakać. Od początku wiedziałam, że długo to nie potrwa.
Podobałam się Tobie i Ty mi też. To wystarczyło. Ale kiedy po raz pierwszy od przyjazdu pojawiła
się Ona, chodziłeś zamyślony, nieobecny. Czasem nawet myliłeś jej imię z moim imieniem.
Mimo tego, że jestem blondynką zauważyłam to. Życzę Wam jak najlepiej. Nie mam do Ciebie pretensji.
Po prostu tak musi być. Zostańmy przyjaciółmi.- Podeszła i pocałowała mnie w policzek.
Spojrzałem jej w oczy nie znalazłem w nich kłamstwa ani podstępu.
Uściskałem ją oszołomiony tym co usłyszałem.
-A więc przyjaciółko idziemy zatańczyć?- Starałem by zabrzmiało to naturalnie.
-Wiesz jakoś mi się odechciało. Mogłabym zabrać moje rzeczy z mieszkania?-Zapytała mnie.
-Jasne. Poczekaj pójdę z Tobą.-Zaproponowałem.
-Nie trzeba poradzę sobie. Mam stare mieszkanie we Wrocławiu. Przeniosę się tam.
Dziękuje Ci za wszystko. Trzymam za was kciuki.
Pożegnałaś się ze wszystkimi, zabrałaś swoją kurtkę i znikłaś za drzwiami.
Chłopaki porwali mnie pytając co się stało. Opowiedziałem jej oczywiście omijając wątek z Aśką.
-Trzeba to opić.- Zażądał gospodarz lekko wstawiony. Zaśmiałem się.
-Tobie Karolku chyba już starczy.
-Pij nie gadaj.- Wręczył mi drinka. Upiłem spory łyk. Poczułem przypływ odwagi i zgarnąłem mikrofon.
Wybrałem utwór "Chłopaki Nie Płaczą".
Fałszując rozbawiłem publikę do łez. Musiełem szaleć by zapomnieć. Przede mną ciężki tydzień.
Rozmowa z Asią i ostatni mecz w sezonie. Śpiewałem dalej przerywając przemyślenia.
Monika gdy tylko oddaliła się na bezpieczną odległość wybrała właściwy numer.
Po kilku sygnałach rozmówca odebrał.
-Jest już po sprawie. Gładko poszło.- Zaśmiała się.- Niedługo się zobaczymy obiecuje.Papa.- Rozłączyła się.



Asia

Biegłam i biegłam nie przerywając rytmu. Po chwili za sobą zobaczyłam Agę. 
-Aśka! Stój poczekaj!- Biegłam dalej. Łzy płynę nie kontrolowanie
Wiedziałam już, że to on nauczył moje serce kochać. Nauczył mnie co znaczy miłość.
I pozwolił odkryć to na nowo po latach. Rozpalił nowy płomień ale jaką miałam pewność, że
znów kiedyś nie zgaśnie, Bartku. Dotarłam do samochodu. Zaczęłam chaotycznie szukać kluczyków.
Odtworzyłam drzwi. Musiałem poczekać na Agnieszkę gdyż przyjechałyśmy jednym samochodem.
Przeklinałam ten wybór. Teraz będę słuchać pytań i wykładów. Westchnęłam.
Spokojniejsza odpaliłam silnik. Drzwi się otworzyły, a za w nich pojawiła się przyjaciółka.
Jendak miałam nadzieję, że odtworzysz je Ty Bartku błagając o wybaczenie i drugą szansę.
Zapewniając mnie, że wszystko sie ułoży lecz tak się nie stało. Ona znów cierpi i to częściowo przez Ciebie.
-Co sie stało, że wyleciałaś z domu jak torpeda bez słowa wyjaśnienia. Co on znowu Ci zrobił ?- Patrzyłaś na mnie nie wiedząc czy zaraz wybuchnę nie okiełznanym płaczem czy będę milczyć.
Ja powiedziałam Ci wszystko. Nie przerywałaś mi tylko wycierałaś łzy z twarzy i mówiłaś, że
wszystko będzie dobrze. Robiłaś to nie raz więc wiesz jak się teraz zachować.
A ja? Ja byłam silniejsza dlatego po krótkiej chwili oprzytomniałam i otrząsnęłam się.
Jechałyśmy razem do domu gdzie czułam się najbezpieczniej.


 Środa. Godziny szczytu. Właśnie znajdowałam się w jednym z dużych korków. Z moich obserwacji
i wniosków to trochę sobie postoje. Od piątku. Nic się nie zmieniło. Nie myślałam o nim często.
O tym co się wydarzyło. Znów pracowałam, brałam dodatkowe materiały. Nie odezwał się do teraz.
Poczułam wibracje telefonu. Na wyświetlaczu pojawiła się koperta oznajmiająca, że dostałam wiadomość.
Nieznany numer. Otworzyłam.
"Co robisz jutro popołudniu?"
Wydawało mi się, że to pomyłka więc tak odpisałam. Powoli ruszałam się do przodu.
"Jestem pewien, że odbiorca jest prawidłowy :)"
Zdziwiona pewnością nadawcy odpisałam:
"Czyli się znamy? Kim jesteś nieznajomy?"
Zamyśliłam się kto to może być i na myśl wpadła mi jedna osoba. Na odpowiedź nie czekałam długo
ale to co ujrzałam wprawiło mnie w osłupienie. Kierowca za mną strasznie się nie cierpliwił.
Trąbił informując mnie bym ruszyła pojazd do przodu. Mimo wielkiego zdziwienia wykonałam czynność.
Uśmiechnęłam się do siebie i ruszyłam dalej. Zastanawiając się co z tym fantem zrobić.

_______________________________________________________________
Witam tu na dole po dłuższej przerwie :)
Jakoś nie miałam weny by to napisać,
długo się z tym zbierałam ale udało się.
Więc zostawiam wam rozdział do oceny.
Liczba wyświetleń przekroczyła 1000 :)
DZIĘKUJĘ STOKROĆ DZIĘKUJĘ :)
Liczba komentarzy też rośnie :)))
Takiego sukcesu się nie spodziewałam.
Do następnego bo będzie się działo :)!

Czytam= Komentuje !

Polecam fp: Będziesz legendą, człowieku.



Lilly

środa, 17 kwietnia 2013

6.Gdybyś tylko wiedział ile nocy przez Ciebie przepłakałam. Byś teraz mógł się pojawić i znów namieszać.


Bartek

ONA. Joanna, Asia, Asieńka. Nic się nie zmieniła. Nadal tak samo piękna.
Zniewalająca uroda połączona ze wspaniałym charakterem to właśnie cała ona.
Dbała o wszystko i wszystkich. Uwiodła mnie swoją żywiołowością i naturalnością. Jej cudowna twarz rozświetlała każdy mój dzień nawet ten najtrudniejszy.
Kochałem ją za to, że potrafiła być nawet gdy były trudno, mimo wszystkich rzeczy jakimi ją krzywdziłem,
mimo tego, że nie do końca byłem uczciwy. Kochałem czy kocham nadal to jest pytanie.
Po 4 latach znajomości zamieszkaliśmy razem, zaręczyliśmy się i nie długo potem na świat miał przyjść mój potomek. W planach także mieliśmy ślub. Los niestety chciał inaczej.
Postanowił zabrać nam dziecko i rozdzielić nas. Asia zwróciła mi wolność której nie chciałem.
Chciałem tylko jej na zawsze. Ona się uparła, że tak będzie dla nas lepiej. Więc wyjechałam, stchórzyłem znowu. Nie mogłem znieść myśli, że znajdzie sobie kogoś innego i będzie z nim szczęśliwa.
Ja wtedy nie szukałem nikogo na stałe. Cale serce i wszystko co miałem oddałem jej.
Dynamo Moskwa zaproponowało mi kontrakt. Bez wahania się zgodziłem. Wyjechałam zostawiając
za sobą przeszłość chcąc zacząć wszystko od nowa. Szukałem pocieszenia.
Znalazłem je w ramionach Moniki. Polki zamieszkującej w Moskwie. Dała mi wszystko czego zapragnąłem  w tamtej chwili. Nie była to Asia, ale dawała wrażenie zdumiewająco podobne do miłości.
Jednak nadal czułem, że czegoś mi brakuje. Monika była starsza. Za to dobra w łóżku.
Nie mogłem tego ukryć. Budziła we mnie jedynie pożądanie.
W Dynamo grałem jedynie 2 sezony. Trener i chłopaki byli ok. Nie mogłem się przyzwyczaić żyć na obczyźnie. Z Rosyjskim też u mnie nie było najlepiej. Monika też chciała wracać do Ojczyzny.
Znudziła się jej Rosja. Więc wróciliśmy do Bełchatowa. Tam gdzie moje miejsce.
Wróciłem do Skry. Układało mi się dobrze. Dopóki nie pojawiła się Wolska.
Burząc wszystko co układałem przez lata. Została redaktorem naczelnym. Marzyła o tym od zawsze.
Po moim wyjeździe się jej udało. Oh.. jaki ja byłem głupi pozwalając na to by nasz związek się rozpadł.
-Kochanie jestem gotowa.- W drzwiach stanęła Monika. Ubrana w krótką opinającą ciało sukienkę w kolorze beżu.
-Wyglądasz cudownie- Szepnęłem jej do ucha. Potem dobrałem się do jej ust całując je z namiętnością i
pożądaniem. Nie z miłością i czułością. Jej taki układ pasował.
Spojrzałem jeszcze w lustro. Koszula i jeansy leżały dobrze. Uśmiechnęłam się do Mojej dziewczyny i razem trzymając się za rękę opuściliśmy Nasze mieszkanie.

Asia

-Aśka pośpiesz się! Do imprezy została ponad godzina.- Ponaglała mnie Aga.
-Już idę tylko proszę pomóż mi zapiąć sukienkę- Poprosiłam
-Obróć się proszę.- Powiedziała przyjaciółka
-Ślicznie wyglądasz- uśmiechnęła się do mnie.
-Ty za to wyglądasz jak sex bomba.- Zaśmiałyśmy się obie.
-Bierz torebkę i wychodzimy.
Zamknęłam mieszkanie i razem ruszyłyśmy do  mojego Audi. Musiałyśmy najpierw dojechać do Bełchatowa. Po 30 minutach przepisowej jazdy dotarłyśmy pod nowe mieszkanie Karola.
Wzięłam oddech, poprawiłam fryzurę i zadzowniłam do drzwi 2 minuty przez 20:00.
-Witajcie ślicznotki.- Drzwi otworzył nam sam gospodarz obdarował nas uśmiechem i całusami.
-Rozgośćcie się w moim nowym mieszkanku.-Puścił nam oko.
Rozejrzałam się po szerokim przedpokoju. Weszłyśmy do pokoju głównego gdzie odbywała się główna
część imprezy. Zaproszeni goście powoli się rozkręcali. Moim oczom ukazał się Winiar ze swoją żoną Dagmarą, Zibi z moją imienniczką, Zati, Jarosz, Igła z żoną Iwoną, Aleks,Čupković i gdzieś w kącie na kanapie siedziałeś Ty.
Obejmując radośnie swoją nową wybrankę.
-Aśka!- Podbiegła do mnie Ola, dziewczyna Karola.
-Ola jak dobrze Cię widzieć.- Wyściskałam ją i chwilę pogadałam.
Przywitałam się z resztą gości. Wszyscy pytali o to samo. Jak się czuję, co teraz robię i że się za mną stęsknili. Byłam im wdzięczna, że nie poruszali tematu związanego z Tobą, Bartku.
Każdy z nich dobrze widział jak się o tym wszystkim czułam.
Tobie rzuciłam przelotne cześć i oddaliłam się. Siedziałam przy stole sącząc wino z lampki.
Mimo tego, że zabawa trwała w najlepsze. Ja straciłam humor od kiedy Ciebie zobaczyłam.
Szkoda, że Karol nie powiedział mi o tym, że też masz zamiar się zjawić. Pewnie bym nie przyszła.
Zauważyłam, że wszystkie dziewczyny siatkarzy siedziały razem dyskutując o czymś nieistotnym.
Nalałam drugą lampkę. Aga załapała wspólny język z Aleksem. Z czego się nie zmiernie cieszyłam.
Chłopaki lekko wstawieni postanowili urządzić kareoke. Pierwsi oczywiście byli Kłos i Winiar w piosence Eweliny Lisowskiej "W stronę słońca". Ja postanowiłam ochłonąć. W tym celu udałam się na balkon.
Wyciągnęłam papierosa. Przestałam palić jak poznałam Bartka. Nie lubił jak zaśmiecałam się tą trucizną.
Po rozstaniu wciągnęłam się w to jeszcze bardziej. Czasem paląc dawałam upust emocją.
Księżyc razem z gwiazdami rozświetlał niebo. Noc była młoda i piękna.
Było mi trochę zimno. Postanowiłam jeszcze trochę zaczekać. Pamiętam jak kilka lat temu zostałam zaproszona na imprezę z siatkarzami. Po raz pierwszy zobaczyłam tam Ciebie. Marzyłam o tym żebyś mnie dotknął. Zaiskrzyło wtedy coś między nami.
Poczułam ciepłe dłonie na moich biodrach. Dobrze wiedziałam do kogo należały.
Obróciłam się gwałtownie. Stałam od Ciebie kilka centymetrów. Półmrok księżyca rozświetlał twoją twarz.
-Chyba musimy dokończyć to co ostatnio zakończliśmy.- Powiedziałeś.
Lecz ja nie dałam Ci dokończyć. Pod impulsem chwili pocałowałam Cię. To nie był zwykły pocałunek.
To było jak gorąca buchająca lawa. Pełna energii, namiętności, tęsknoty. Wszystko to złożyłeś na moich ustach. Szybko się opamiętałam i oderwałam od Twoich warg.
-Co Ty wyprawiasz?- Zapytałam.
-Chcę Ci przypomnieć, że to Ty pierwsza mnie pocałowałaś.- Odpowiedział i zaśmiał się słodko.
-Dlaczego tu przyszedłeś kiedy wszystko miałam poukładane. Czemu wróciłeś jeżeli zaczynałam wszystko od nowa?- Zapytałam go z wyrzutem.
Wybiegłam ponieważ nie dałam rady. Wszystkie uczucia się zmieszały. Sama juz nie wiedziałam co czułam czy dobrze zrobiłam. Znów stchórzyłam i wybiegłam.
-Aśka stój!- Krzyczałeś za mną.
-Co jej zrobiłeś?- zaatakował Bartka Karol.
-Nic.-odpowiedziałeś nieśmiało.
-Kochanie powiesz mi wreszcie kto to jest ?- Spytała Monika
Czułem, że muszę jej powiedzieć.

_____________________________________________________
Cześć po dłuższej przerwie :)
Bartek narobił namieszania ale to nie koniec.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :)
Komentujcie i pokażcie, że jest dla kogo pisać :)
Licznik odwiedzin przekroczył 800 dziękuję.
Wiosna za oknem nareszcie :)!
Do następnego!;]

 









Lilly


sobota, 13 kwietnia 2013

5.Odeszłaś, zabierając wszystko - kolory, powietrze, szczęście, miłość i mój uśmiech. Ale nie zapomniałaś dać najważniejszego - tęsknoty.

"Zanim zrozumiesz, jak
bardzo kochałeś ją
Zanim pobiegniesz kupić czerwone wino
Ona zapomni, zapomni już świat twych rąk." 



 Nie raz stawałam przed obliczem śmierci. Po stracie dziecka i Bartka próbowałam popełnić samobójstwo.
Raz byłam blisko, już prawie mi się udało. Czułam jak duża ilość tabletek przechodzi przez przełyk do żołądka. Popite alkoholem rozpływają się tworząc mieszankę śmiertelną. Dla mnie znaczyło ukojenie i spokój. Koniec zmartwień. Traciłam świadomość. Jedyne co pamiętam to odwiedziny Agi. Zaczęła krzyczeć, że jestem bezmyślna i lekkoduszna. Była przerażona. Tyle do mnie dochodziło. Później pochłonęła mnie ciemność. Trochę przeraźliwa ale dała upragniony spokój. Obudziłam się dopiero w szpitalu.

Kierowca z naprzeciwka trochę oszołomiony zbiegiem wydarzeń skręciło mocno w prawo. Wjechał w małą uliczkę. Po chwili odzyskałam panowanie nad kierownicą. Trzymała się kurczowo swojego pasa. Znów było blisko. Zjechałam na pobliski parking w celu uspokojenia. Wysiadłam z czarnego audi. Złapałam głęboki oddech. Dałam się ponieść emocją. Roztrzęsiona, nadal oszołomiona tym wszystkim oparłam się o maskę samochodu. Znowu byłam tak blisko śmierci. Ale teraz chciałam żyć.
Zadzwoniłam do Agi by przyjechała pod galerię. Sama dotarłam tam w 15 minut. Zauważyłam przyjaciółkę.
-Aśka tutaj- machała mi ręką. Podbiegłam do niej wtuliłam się nadal roztrzęsiona.
-Hej co jest ?-zapytała lekko zdziwiona.
Opowiedziałam jej o całej sytuacji.
-Znowu chciałaś to zrobić?- zmartwiona tą sutyacją zapytała się mnie.
-Przecież Ci mówię, że jechałam prawidłowo. Tylko ten kierowca straciła panowanie nad kierownicą.
-No dobrze rozumie. Cieszę się, że nic Ci nie jest- uściskała mnie jak tylko mogła.
-Chodź pójdziemy po kreacje na jutrzejszą imprezę u Kłosa.
-Dostałaś zaproszenie?-Odpowiedziałam zdziwiona. Ona też nie odzywała się z Karolem dość długo. Ale widać, że siatkarz chciał naprawić stosunki z dawnymi znajomymi.
-Dostałam jak by mógł zapomnieć o mnie mój kolega ze studiów. Dzwonił do mnie informując  o parapetówcę i o tym, że Ty także zgodziłaś się na przyjście.- Odpowiedziała Aga.
-Czyli czeka nas szalona impreza. Ale najpierw trzeba się odpowiednio ubrać. Kochana jak ja dawno nie byłam na zakupach.Pamiętasz stare czasy kiedy chodziłyśmy gdy tylko nadarzyła się okazja?- Zaczęłam rozpamiętywać przeszłość.
-Oczywiście, że pamiętam. Trzeba nadrobić stracony czas. - Zaśmiała się.
Obie ruszyłyśmy na wielki shopping. Po 2 godzinach zakupów moja szafa powiększyła się o sukienkę z dekoltem "V" i długością sięgającą kolan. Czerwone szpilki i dodatki. Za to Aga postawiła na kremową zwiewną sukienkę. Szarą marynarkę i pastelową łagodną torebkę. Do tego czarne szpilki i dodatki.
Zadowolone i w dobrych humorach udałyśmy się do kawiarni. Postanowiłam jej opowiedzieć o spotkaniu z Bartkiem.
-Uczucie znów wróciło. gdy przy nas nie pojawiła się ta blondyna. Grr.. Starsza od nas. Nie wiedziałam, że Bartek takie lubi.-Opowiedziałam zniesmaczona.
-Rozumiem, że Ty nadal coś do Kurka czujesz?
Kiwnęłam głową na znak zgody.
-Ah Aśka, Aśka.- Otoczyła mnie ramieniem dodając otuchy. Kochałam ją jak siostrę. Zawsze była przy mnie. Nigdy nie krytykowała tylko wspierała za co byłam jej wdzięczna. Dobrze wiedziała, że po rozstaniu i stracie dziecka było mi ciężko.  Sama nie raz przeżywała rozstania z "Wielką i niekończącą miłością".
Dokończyłyśmy spożywać ciastko i kawę.
Odwiozłam Agę do domu umawiając się u mnie jutro na godzinę 19.
Wróciłam zmęczona wrażeniami z dzisiejszego dnia. Jutro też czekał mnie długi dzień więc postanowiłam się wyspać.
Morfeusz był łaskawy. Szybko zabrał mnie w swoje ramiona.

"-Kochanie byłam dziś u ginekologa. ostatnio źle się czułam.- Spojrzałam na niego nie pewnie.
Nie byłam pewna swojej decyzji. Było mi z nim dobrze. Kochaliśmy się. Czy na tyle by razem wychować dziecko? Bartek jest siatkarzem, musi wykazać się dyspozycyjnością. Ja jako kobieta w ciąży mogę okazać się dla niego ciężarem.
-Co się stało?- popatrzył na mnie niepewnie. Położył swoją dużą dłoń na moim ramieniu, obejmując mnie. Dodał mi tym otuchy.
-Jestem w ciąży! Spodziewa się dziecka. Z Tobą. Będziesz tatą.- Wypowiedziałam te słowa wolno i niepewnie. Akcetując każdy wyraz. Bartek spojrzał na mnie. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Zupełna pustka. Wystraszyłam się. Nagle wziął mnie w swoje ogromne ramiona, podniósł i zaczął obkręcać.
-Kocham Cię. Ciebie też- Powiedział do mojego brzucha i pogłaskał go.
-Będę tatą!- Wykrzyczał, a mnie kamień z serca spadł. Ucieszyłam się z takiego obrotu sprawy.
-Puść mnie wariacie.- śmiałłam się. byłam bardzo szczęśliwa.
-Oczywiście mamuśko.- Ucałował mnie. Z taką troską jak nigdy.
-Teraz muszę o Ciebie dbać. O Was.- Poprawił się. I zaczął mówić do owocu naszej miłości.
Nagle zza jego pleców wyłoniła się utleniona blondynka. Obecna dziewczyna Bartka. Szepnęła mu coś do ucha. A on obdarował ją swym uśmiechem. I odeszli za rękę. Mnie zostawiając samą. Bezsillność to czułam. próbowałam krzyczeć lecz nie miała głosu."

Obudziła się. To tylko sen. Nie to nie sen to demony przeszłości. I znów odpłynęłam w bezwładzie własnych myśli.

_______________________________________________________________
Witam tu na dole :)
Aśka nie zginęła ale akcja rozkręca się nadal.
W następnym rozdziale wielka impreza u Kłosa i zdarzy się coś coś... ciekawego.
Liczba wyświetleń ciągle rośnie oby tak dalej :)
Tylko proszę o więcej komentarzy :) :)
Za oknem nareszcie wiosna.
Do następnego !








Lilly

czwartek, 11 kwietnia 2013

4.Przemyśl co by było, gdybyś wszystko co masz stracił w moment.



 Przed miłości nie uciekniesz. Na pewno nie przed tą prawdziwą. Kochać znaczy powstawać.
Czyli ja Cię nadal kocham, Bartku? Kochać to znaczy dać wolność i szczęście drugiej osobie.
Czyli Cię kocham jednak Cię kocham. Oddałam to Tobie nie zważając na Siebie. Teraz kiedy jesteś
szczęśliwy nie mogę tego znieść. Nie mogę patrzeć jak to właśnie ją obdarowujesz swoim najszczerszym uśmiech. Gdy tylko potrzeba jesteś przy niej. Przyśpieszyłam kroku, jakby to miało spowodować ucieczkę
od najgorszych myśli. Radziłam sobie przecież przez ten rok. Wstawałam rano, szłam do pracy i nie myślałam o Tobie. Ty wyjechałeś, wolny. Znalazłeś pocieszenie u starszej kobiety. W Rosji Ci się nie spodobało. Wróciłeś by znów móc grać z kolegami ze Skry. By znów zagościć w moim sercu. Narobić bałaganu. Teraz powinniśmy razem wychowywać nasze dziecko. Być razem i kochać się. W oczach pojawiły się łzy. Zaczęłam biec. By znów uciec. I zacząć wszystko od nowa. Jakby to wogóle było możliwe.

Uderzyłam w czyjś twardy tors.
-Ej! Uważaj jak chodzisz.- zdenerwowałam się. Zadarłam głowę by spojrzeć nieznajomemu w twarz.
-Karol!- na mojej buzi pojawił się uśmiech. Rzadko do tej pory spotykany.
-Karol Kłos!
-Aśka ! Aśka Wolska. Kope lat- wziął mnie w ramiona, uniósł i zaczął obkręcać.
-Co tutaj robisz?- zapytał mnie.
Pokazałam mu plakietkę na szyi.
- O no proszę gratuluje awansu.- ucałował mnie w policzki.
-Jak się teraz czujesz? A może dlaczego przestałaś się odzywać?- zrobił minę obrażonego
-Karol, przepraszam. Ale od rozstania z Bartkiem zerwałam kontakt z siatkówką. Przestałam chodzić na mecze. Czytałam tylko newsy. Zatraciłam się kompletnie w pracy by zapomnieć o sam wiesz...-
spojrzał na mnie badawczo. Znał mnie dobrze. Poznaliśmy się na studiach. Był początkującym mało znanym siatkarzem. Razem z nami chodziła jeszcze Aga. Mieliśmy swoją paczkę. Mnie i Karola łączyła silna więź typu brat i siostra. A ja nie spostrzeżenie ją zerwałam ciagłą pracą i brakiem zainteresowania.
-Wiem, wiem Asiu. Przyjmuje przeprosiny. Nic sie nie stało. Jedynie mi Ciebie brakowało.- uśmiechnął się ciepło do mnie.-Nadrobimy to obiecuje. Zapraszam Cię jutro na małą parapetówkę. Trzeba oblać kupno nowego mieszkania.- Szybko zmienił temat.
-Karol ja nie wiem..-odpowiedziałam zmieszana. Nie miała ochoty na zabawę, nie po tym co się stało. Dawno się z Karolem nie widziałam. Chciałam odbudować zniszczoną więź.
-Nie ma nie wiem. Idziesz albo zabiorę Cię siłą.-Zrobił groźną minę. Uwielbiałam tego wariata.
-No dobrze dobrze.- odpuściłam.Uśmiechnęłam się.
- Punkt 20:00 widzę Cię u siebie. To rozkaz.-zaśmiał się
-Zrozumiano szefie.-zasalutowałam i oboje śmialiśmy się w niebo głosy.
Pogratulowałam mu wygranego meczu i pożegnałam się.
Wyszłam z hali. Kibice rozeszli się na dobre.
Wsiadłam do swojego czarnego audi. Zasiadłam za kierownicą.
Znowu pojawiłeś się w moim życiu, Bartku.Burząc mur którym szczelnie otoczyłam serce.
Ona znów cierpi i to częściowo przez Ciebie.
Jechałam Łódzkimi ulicami kierując się do jednej z największych galerii w celu zakupów na jutrzejszą prywatkę. Prędkość prawidłowa. Zielone światło ruszam. Włączyłam radio. Słońce świeciło i ogrzewało mą oliwkową cerę. Z naprzeciwka ujrzałam reflektory jadące z naprzeciwka. Samochód kierował się
prosto na mnie. Spanikowana zaczęłam trąbić. Omotana i pewna o klęsce wypowiedziałam trzy słowa.
-Kocham Cię Bartek.


_____________________________________________________________________________
Witam tu na dole :)
Przepraszam, że was zanudzam ale akcja się rozkręca.
Mam nadzieję, że się podoba.
Za błędy przepraszam.
Teraz każdy czytelnik może pozostawić ślad
w postaci komentarza do czego serdecznie zapraszam ;)
Możecie mi zadawać pytania w komentarzu lub
na asku: http://ask.fm/idealnanieidealnamilosc
Piszcie w komentarzu jeżeli chcecie być informowani
o dodaniu nowego rozdziału:)
Do następnego !:)
Lilly

wtorek, 9 kwietnia 2013

3.Skłamałam ot tak całkiem niewinnie.



 Ukojenie jakie daje alkohol nie trwa wiecznie. Znów musiałam wrócić do brutalnej rzeczywistości. 
Otworzyłam jedno ospałe oko potem drugie. Nie jest najgorzej. Podniosłam się gwałtownie.
Oho to nie był dobry pomysł. Zakręciło mi się w głowie. Opadłam na łóżko.
W głowie szumiało, kac morderca dawał o sobie znać. Sięgnęłam po wodę leżącą obok.
Dając tym samym ulżyć spragnionemu gardłu. Aga nadal spała więc poszłam zrobić śniadanie.
Usmażyłam jej naleśniki. Nowicka je uwielbiała. Tak samo jak Kurek. Potrząsnęłam głową. 
Dochodziła godz 11. 4 godziny zostało do meczu.
-Witaj przyjaciółko- zmrużone i podkrążone oczy Agi dawały oznakę, że ją też dopadł kac morderca.
-Hej Aga. Łap.- rzuciłam jej wodę z lodówki.
-Kocham Cię. Jesteś moją wybawczynią.-Dobrała się do butelki.
-Bez przesady. Siadaj do stołu właśnie zrobiłam twoje ulubione danie.
-Uwielbiam Cię !- wyściskała mnie. Zaczęła pałaszować naleśniki. Sprawnie jej to szło. 
Uwielbiałam patrzeć jak komuś smakuje to co ugotuje.

 "-Kochanie już jestem.- Usłyszałam ciepły głos który posiadało moje szczęście. Pośpiesznie przytuliłam je do siebie.
-Na stole czeka już Twoje ulubione danie. Po chwili pochłaniał już naleśniki patrząc na mnie dziękczynnym wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego. Uwielbiał jak mu smażyłam naleśniki. Ja uwielbiałam patrzeć jak mu smakują."

-Aśka!- ze wspomnień wyrwał mnie głos Agi. W głowie nadal szumiało. Ból pulsował.
-Aga proszę Cię trochę ciszej!- zwróciłam się do niej.
-Mogłabym, gdybyś wcześniej reagowała. Dziękuję za pyszne śniadanie.-ucałowała mnie w policzek. Odchodząc odwróciła się.
-A właśnie o której gra Skra ?
-Za 3 godziny. Szykuj się bo ja muszę być godzinę przed meczem.
-Ma się rozumieć.- zniknęła.
W lekkim makijażu i ciuchach przystających na początek wiosny czekałyśmy na rozpoczęcie meczu.
Ostatnie minuty rozgrzewki trwały. Ja rozglądałam się po hali. 
Jak zwykle wierni kibice Skry, dało się też zauważyć kibiców Zaksy. 
Nie bywałam na meczach siatkówki od rozstania z Bartkiem. Śledziłam tylko newsy. Kurek po zwróceniu wolności wyjechał do Moskwy. Grał jeden sezon  w Dynamo Moskwa później wrócił jednak do Skry. Nie żałuję powrotu do tego co kocham. Prowadziłam zaciętą konwersację a temat zwycięscy tego meczu z dziennikarzem innej gazety. Mecz się zaczął.
Pierwszego seta wygrała Zaksa. Co zmobilizowało Bełchatowian do zaciętej gry. Po kilku udanych akcjach stan w setach był równy. Ostatecznie wygrała Skra. 3:1 w setach. MVP został Bartek Kurek.
Uśmiechnięty od ucha do ucha wyszedł po nagrodę. Zagrał dziś naprawdę dobry mecz więc nagroda w 100 % mu się należała.
Spojrzałam na niego i wszystko wróciło. 
Podeszłam do rozciągających się siatkarzy. Przeprowadziłam ciekawy wywiad z Winiarskim, Ruciakiem, Możdżonkiem.
Zadowolona ze zdobytego materiału zmierzałam do wyjścia gdzie czekała na mnie Aga.
-Ze mną wywiadu nie przeprowadzisz ?- Doskonale znałam ten głos. To on budził mnie rano, pocieszał i rozczulał. poczułam dreszcze.Odwróciłam się i ujrzałam tak dobrze znaną twarz. Ukochane tęczówki.
-Mogę Panie Bartoszu, ale słyszałam, że unika Pan dziennikarzy.-wysiliłam się na uśmiech. Patrzyłeś na mnie tak jak kiedyś.
-Jaki Panie? Już nie pamiętasz co razem przeżyliśmy?-odpowiedział mi posyłając firmowy uśmiech. Poczułam dłoń na mym ramieniu. Rozpływałam się pod wpływem Twojego ciepła.
Chciałam wtulić się w Twoje ramiona. Wyczułeś to. Zbliżyłeś się. Nie istotne stało się to, że kibice opuszczający halę mogli nas nakryć.
-Gratuluje Bartuś !- Usłyszałam koło nas piskliwy głos. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Spojrzałam na blondwłosą dziewczynę. Wyglądała na trochę starszą nie wiedziała, że w takich gustujesz, Bartku.
-Dziękuję kochanie !- wasze usta złączyły się w jeden gorący pocałunek. Chciałeś mi pokazać, żeby żałowała. Tylko w czasie rozstania bardziej myślałam o Tobie niż o sobie. 
Nie mogłam patrzeć na wasze namiętności. Robiliście to tak jakby mnie tam nie było. Uciekłam znowu uciekłam. Nie dałam rady.
-Asia stój !- krzyczałeś za mną. Lecz mnie to nie obchodziło. Tak jak Ty, Bartku. Rozdział zamkniety.
Nie mogłam się cieszyć Twoim szczęściem choć właśnie tego chciałam Twojego szczęścia którego ja nie mogłam Ci dać.
-Kto to był kochanie?- Monika przytuliła się do siatkarza.
-Nikt ważny- skłamał.


_____________________________________________________________
Tadam jestem z nowym rozdziałem :)
Pojawia się w nim Kurek :)
Jest coraz mnie komentarzy smuci mnie ten fakt.
Mam nadzieję, że teraz bd lepiej :)
W komentarzach możecie zadawać mi pytania
lub na asku: http://ask.fm/idealnanieidealnamilosc
Zapraszam i do następnego.
 _____________________________________________________________
Zapraszam na fp o siatkówce:
Polscy siatkarze to coś o czym marzę
Siatkówka- najpiękniejsze uzależnienie
Dzięki Spale są medale


Lilly

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

2. Tak nam dobrze mogło być

"W salonie wśród ciepłych świec
Już nigdy nie zbudzisz mnie
Już nigdy nie powiesz mi
Jak bardzo kochałeś mnie
Kochałeś mnie, kochałeś mnie."







 -Zostaniesz redaktorem naczelnym działu dotyczącego siatkówki.- Dopiero po chwili to do mnie dotarło.Nie musiałam zastanawiać się nad odpowiedzią.
-Naprawdę? To spełnienie moich marzeń. Dziękuję.- odpowiedziałam uradowana.
Teraz ja będę robić wywiady i jeździć na różne mecze siatkówki. Znów zacznę robić to co kocham. 
-Zaczynasz od dzisiaj. Tu masz wejściówkę na jutrzejszy mecz Skry Bełchatów z ZAKSĄ Kędzierzyn.- Moje oczy przypominały monetę 5 zł. Był to jeden z najlepszych momentów jaki mnie spotkał od pamiętnego dnia.
-Pamiętaj by po meczu przeprowadzić wywiad z zawodnikami.- poinformował mnie pracodawca.
-Tak jest szefie. Jeszcze raz dziękuję za szansę.- uśmiechnęłam się do niego i wybiegłam z gabinetu.
Musiałam podzielić się tą wiadomością z kimś ważnym.
Wybrałam numer Agnieszki. Mojej najlepszej przyjaciółki od przedszkola. 
To ona próbowała mi pomóc ułożyć na nowo życie.
-Halo?- usłyszałam głos Nowickiej.
-Hej Aguś- odpowiedziałam radosna.-Nie zgadniesz co się stało
-Opowiadaj- Odpowiedziała zaciekawiona
-Dostałam awans- powiedział, a prawie wykrzyczałam.
-Naprawdę? Jej to super. Musimy to opić- Aga cieszyła się moim szczęściem.-Będę dziś o 20 po pracy.
-Ok. Będę czekać.
Rozłączyłam się. Załatwiłam  sprawy dotyczące nowego. O 18:00 wyszłam z pracy. Wsiadłam do swojego czarnego audi. Przygotowałam przekąski. Czekałam na Nowicką oglądając powtórki meczu Resovi z Politechniką. Mecz zakończył się zwycięstwem Rzeszowian. Usłyszałam pukanie do drzwi. Stał za nimi wyczekiwany gość.
-Mam 2 najlepsze wina jakie można znaleźć w Łodzi.-Przytulając i gratulując wręczyła mi je.
-Czyli babski wieczór- uśmiechnęłam się i skierowałam do kuchni po lampki do wina.
Po kilku takich czułam się rozluźniona. Nigdy nie miałam mocnej głowy do picia. Gdy byłam z Bartkiem pilnowałam się. Teraz to nie miało znaczenia. Przed oczami miałam jego uśmiechniętą żuchwę i oczy pełne troski i miłości. Zdecydowanie przechyliłam lampkę. Nie liczyłam ile wypiłam liczyło się ukojenie.
_______________________________________________________
Witam wszystkich :)
Przepraszam za przerwę ale miałam zajęty czas :) 
Szkoła sportowa zobowiązuje.
W opowiadaniu pojawiła się nowa postać.
Sylwetkę Agnieszki możecie zobaczyć u góry "Bohaterowie".
Dziękuję wszystkim czytelniom za wspaniałe komentarze :*
Dzisiaj trochę krótki rozdział ale w następnym już się będzie działo :)
Więc po 10 komentarzach dodaje następny :)
Dodałam nową zakładkę "informowani" 
piszcie tam w komentarzach jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach :)
Pozdrawiam ;]

Lilly 

czwartek, 4 kwietnia 2013

1. Można żyć bez powietrza

"Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic.
Jestem może bledsza,
trochę śpiąca
trochę bardziej milcząca
lecz widać można żyć bez powietrza !"



 Stęskniłam się za twoimi silnymi ramionami za twoją czułością i troską o mnie.
Pamiętam wieczór w którym podjęłam jedną z najtrudniejszych decyzji w moim życiu.
Wtedy zabrałam cząstkę siebie z Twojego serca na zawsze. 


"...-Asiu kochanie.Będziemy mieć jeszcze gromadkę dzieci. Zobaczysz -Pogładziłaś mnie po brzuchu.
Udawałam silną. Choć w środku rozpadałam się.
-Bartek dużo mnie kosztowała strata dziecka. Widzę, że Ciebie też. Męczysz się z tym. Słabiej grasz. Nie chce być dla Ciebie ciężarem. Zniknę z Twojego życia na zawsze będziesz mógł znaleźć dziewczynę która  będzie dla Ciebie idealną żoną i matką Twoich dzieci. Ja Tobie dać już tego nie mogę. Tak będzie lepiej dla nas obojga.Żegnaj.
 Odparłam prawie jednym tchem. Nie dałam Ci dojść do słowa. Na policzku poczułam łzę. Gorzką łzę. Ale na pewno ostatnią jaką  u mnie zobaczyłeś, Bartku. Odeszłam. Widząc w Twoich oczach pustkę i cichy krzyk. Wyszłam nie krzyczałeś, nie biegłeś za mną.Może i lepiej gdyby tak było na pewno bym została. Odeszłam z myślą o dobrej decyzji." 

Zorientowałam się, że nadal leże w łóżku. Rozpamiętując przeszłość. Rok tyle właśnie minęło od rozstania. 
Bartosz Kurek. Tak kiedyś nazywała się moja recepta na szczęście. Razem z Joanną Wolską tworzyliśmy parę przykładną. Zakochani w sobie bez pamięci. Narzeczeni. Spodziewający się dziecka. Maleństwo które miało zapieczętować nasz związek. Niestety los chciał inaczej. Odebrał nam owoc naszej miłości.
 Schowałam ręce w twarz. Łzy leciały bez opamiętania. Musiałam przestać. Żyć dalej. Sama podjęłam decyzję o rozstaniu. Mając nadzieję na lepszą przyszłość Bartka.
Za 1,5 godziny zaczynałam pracę. Obecnie wspinam się po szczeblach w Ogólnopolskiej gazecie sportowej. Kiedy byłam jeszcze z Bartkiem marzyłam by zostać dziennikarką, a on by wystąpić w reprezentacji Polski. Młodzi ludzie nie zaznawszy jeszcze brutalności owego świata.
 -Aśka ogarnij się- powiedziałam sama do siebie.
Skierowałam się do łazienki. Zjadłam szybkie śniadanie. Po półgodzinnej jeździe byłam u celu.  
Pracując nad kolejnym materiałem szef zawołał mnie do siebie.
-Tak, szefie. Podobno chciał mnie szef widzieć- Lekko się uśmiechnęłam. Nie pewna swego losu.
-Wejdź Asiu i usiądź mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia.
_____________________________________________
Witam po raz 2 :)
I jestem rozdział 1. Akcja dopiero się rozkręca :)
Liczba odwiedzin rośnie z czego się ciesze.
Niestety komentarzy nie ma ;c
Pokażcie, że jest dla kogo pisać :)
Lilly        



poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Prolog

-Tak będzie lepiej dla nas obojga.
-Asiu proszę nie rób mi tego. Tak bardzo Cię kocham..
Spojrzałam w twe oczy zauważyłam jedynie rozpacz chorobliwą rozpacz.
-Zrozum..-Pocałowałam Cię w policzek. 
Otworzyłam drzwi, pociągnęłam walizkę, na korytarzu rozszedł się stukot obcasów.
Krzyczałeś za mną. Ja nie mogłam się obrócić, nie byłam na tyle silna. 
Choć miałam ochotę wpaść w twoje silne ramiona bo tam czułam się najbezpieczniej.
Byłam przekonana, że robiłam dobrze odchodząc od Ciebie, Bartku. 
Na policzku poczułam gorzką łzę.
Już nie było odwrotu..

Usłyszałam głośne pipczenie. Wyłączyłam budzik. Otworzyłam zaspałe powieki.
Przeczesałam ręką łóżko. Nie było tam Ciebie, Bartku. I znów nawiedził mnie jeden
z koszmarnych snów z przeszłości. Lecz Ty nic o tym nie wiesz. Bo teraz kto inny
zaprząta twoje myśli.Teraz to Ona budzi Cię rano słodkim szeptem.
Teraz to Ona wtula się w twoje silne ramiona czując się w nich bezpiecznie.
To Ona ogląda Cię codziennie, jest z Tobą w ważnych momentach.
Może dać Ci coś czego ja nie mogłam Ci dać.... dziecko.
Znów zamknęłam powieki wracając w objęcia Morfeusza marząc
o czymś co nie dotyczy Ciebie, Bartku.






_______________________________________________________________
Witam was :)
Jestem nową bloggerką, a zwą mnie Lilli.
To mój pierwszy blog i pierwsza twórczość więc proszę o wyrozumiałość.
Więc do napisania !:)