piątek, 26 kwietnia 2013

8.Trzeba bardzo uważać, na to co nas otacza ponieważ czasami, niespodziewanie coś może osłodzić nam życie.




   Uległam namową znajomego i dałam się zaprosić do kawiarni.
Gorąco polecał tą w Bełchatowie. Jego ulubiona.
Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, zgadzając się.
Usiadłam w wygodnym fotelu koło okna.
W półmroku otaczającym mój pokój. Cisza wypełniała
przerwę między oddechami. Kiedyś tą ciszę dzieliłam
z Tobą, Bartku. Upiłam łyk czerwonego wina.
Nie, nie chciałam się upijać. Po prostu dać ukojenie.
Spokojnie analizowałam ostatni miesiąc.
Niczym scenariusz z opery mydlanej. Księżyc w pełni
oświetlał dachy wysokich wieżowców w Łodzi.
A ja siedziałam w kolejną bezsenną noc, sama.
Może po prostu jestem przemęczona pracą lub
zmęczona tym co mnie otacza?
Kolejny łyk wina przechodził przez przełyk.
Przecież każdy może marzyć.
Ja marzę o domu. Nie o zwyczajnym domu.
Takim gdzie będzie na mnie czekał mąż z dziećmi.
A od progu witać mnie będzie pies.
Uśmiechnęłam się do siebie.
To takie proste,a zarazem trudniejsze niż się może wydawać.
Co z tego, że mam prestiżową i dobrze płatną posadę jak
nie mogę być szczęśliwa.
Kolejny łyk.
Tak długo staraliśmy się o to dziecko. Tyle wylanych łez,
walka do samego końca aż wreszcie się udało.
Gdybym wtedy się tak nie zdenerwowała.
Nie dała się ponieść emocją, może byśmy tworzyli
szczęśliwą rodzinę.Od lekarzy dowiedziałam się, że
miał być to chłopiec. Nazwałam go Mateusz.
Czasem z nim rozmawiałam.
O tym jak by było gdyby teraz był ze mną.
Jak bardzo bym go kochała. Czego bym
go nauczyła i co byśmy razem robili.
Nie omieszkałam mu wspomnieć, że tata też go kocha.
Mimo tego wszystkiego jestem pewna, że Bartek napewno
by go kochał. Ale to przeszłość.
Trzeba iść na przód nie obracając się za siebie.
Trzeba być silnym. Czasu nie cofnę choć tak bardzo bym chciała.
Odstawiłam lampkę z winem na stół. Położyłam się do łóżka
przykrywając się kołdrą po sam nos.
Poczułam na niej zapach Twoich perfum.
Może było tak naprawę albo tan nieziemski zapach
powrócił razem ze wspomnieniami. Nie udało mi się
tego odkryć gdyż zbyt szybko odpłynęłam w ramiona Morfeusza.



  Zaparkowałam moje czarne audi pod jedną z Bełchatowskich kawiarni.
Nosiła wdzięczną nazwę "Pod Chmurką". Może dlatego, że podawali w
niej niebiańskie desery. Zaśmiałam się do siebie. Spojrzałam na zegarek.
Jak zwykle punktualna. Pchnęłam drzwi i weszłam do środka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.Bardzo przytulne, trochę tajemnicze.
Klimat był sprzyjający. Dostrzegłam go siedzącego na samym końcu
na narożniku. Zabójczo przystojny. Skarciłam się za to w myślach.
Zlustrował mnie wzrokiem. Wtedy poczułam, że moja sukienka jest
zdecydowanie za krótka. Stukot moich obcasów skierowany był
w Jego stronę. Obdarował mnie najpiękniejszym uśmiechem na
powitanie. Ja obdarowałam go tym samym.
Chodź wątpiłam, że jest on taki piękny jak jego.
Wstał by mnie przywitać. Przytulił i wycałował na policzki.
Zarumieniłam się. Dyskretnie zajęłam miejsce obok niego.
Podał mi menu. Zamówiłam moją ukochaną szarlotkę na ciepło i kawę.
A On sernik i napój ten sam co ja. Co chwile spoglądał na mnie
z ciepłym uśmiechem. Ja tylko się zawstydzałam.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Po 15 minutach zamówione
desery tafiły na stół. Zabrałam się do konsumowania szarlotki,
a On zamiast jeść obserwował mnie jakbym miała zaraz zniknąć albo uciec.
-Jesteś taka słodka jak ten deser.-Zapewnił mnie.
-Skąd wiesz jeszcze nie spróbowałeś?- Zapytałam go.
-Jestem tego powien.- Odpowiedział. Uśmiechnęłam się.
Po skończonym posiłku chciałam zapłacić za siebie.
Mój towarzyszm mi na to nie pozwolił jak zwykle dżentelmen.
Opuściliśmy lokal. Tak bezpretensjonalnie złapał mnie za rękę.
I zaczął biec. Słońce nadal świeciło. A my biegliśmy trzymając się za ręcę.
-Wariacie zwolnij proszę! Nie nadążam w szpilkach.
Zatrzymał się. Jednym zdecydowanym ruchem wziął mnie na ręce.
Objęłam go za szyję. Poczułam jak moje włosy niesie wiatr.
Wychyliłam głowę w stronę słońca i śmiałam się śmiała aż do wyczerpania.
A On razem ze mną.
-Gdzie mnie porywasz?
-Daleko. Tam gdzie dawno nie byłaś.
Przechodnie patrzyli na nas ze zdziwieniem. Zachowywaliśmy się jak
niedorośnietę nastolatki.
-Zamknij oczy proszę.- Powiedział najsłodszym głosem na świecie.
Wykonałam polecenie. Po chwili mogłam je otworzyć, a moim oczom
ukazał się ogromny plac zabaw.
 - Żartujesz?
 - Nie czemu ? No chodź!- I pobiegł na karuzele. Jak zwykle towarzyszyły mu
szalone i nieobliczalne pomysły. Zaraził mnie swoim podejściem do życia
pełnym optymizmu. Zdjęłam buty i pobiegłam tak beztrosko
nie przejmując się niczym.I tak minęło na popołudnie na zabawie,
nie dbając o zdanie innych.Gdy księżyc zastąpił słońce postanowiliśmy
po spacerować uliczkami Bełchatowa.
Rozmowa przebiegała swobodnie. W Twoim uścisku czułam się pewnie.
Przyjemnie było znów upajać się Twym zapachem. Zapadła cisza.
Ale nie taka niezręczna. Przyjemna dająca chwilę rozmyśleniom.
Musiałam wracać. Gdy znaleźliśmy się przy moim samochodzie patrzyłeś na mnie nie pewnie.
Może liczyłeś na to, że tej nocy nie będziesz gościł samotnie łóżka.
Niestety dla Mnie to za szybko. Poznajemy się na nowo.

-Konstantin ja...- Nie dałeś mi dokończyć zdania. Zamknęłeś moje usta namiętnym
i spragnionym pocałunkiem. Oddałam go. Coraz zachłaniej. Nie wiem ile tak staliśmy.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem. Nie widziałem Cię od 7 lat. 
Nadal jesteś piękna i taka delikatna. Gdy wyjechałaś, zostawiłaś jakąś pustkę której
nie zdołałem wypełnić. Pojawiłaś się na imprezie u Karola wtedy wszystko wróciło.
Zmieniłam zdanie. Kierunek Twój dom. Nie było odwrotu.
Usiadłam na kanapie. Zapaliłeś świeczki. Nalałeś wina.
To przez Ciebie tak je uwiebiam. 

-Pamiętasz jak się poznaliśmy?- Zapytałam wprost.
-Jak mógłbym nie pamiętać? Na rozgrzewce uderzyłem Cię przypadkiem w głowę.
Byłaś wściekła. Wyglądałaś wtedy słodko. Już wtedy się w Tobie zauroczyłem.
-Pamiętam były wtedy wakacje. Skończyłam 18 lat.
Poleciałam sama do Serbii. Chciałam odwiedzić babcię. Gdy okazało się,że
w tym samym mieście rozgrywany jest mecz siatkówki poszłam bez zastanowienia.
Była to I liga. Graliście o wejście do Ekstraklasy. Szybko zapisany numer na Twojej
ręce. Oddzowniłeś na dugi dzień. Wypady na miasto lub jezioro.
Albo jak zniknęłam na całą noc. Babcia o mało nie wylądowała w szpitalu.
Krótkie pocałunki i trzymanie za ręce. Wiedziałam, że to nie ma przyszłości.
Wtedy byłam mloda i głupia. Wszystko skończyło się wraz z moim wyjazdem.
Obiecałam, że będę pisać. Więc tak nasze kontakty się zerwały. 
Dobrze wiedziałam, że podpisałeś kontrakt ze Skrą. 
Nie chciałam się narzucać.Choć nadal w telefonie miałam zapisany Twój numer. 
Byłam przekonana, że zapomniałeś. Przecież minęło tyle czasu.
-Nigdy o Tobie nie zapomniałem. Wszystko da się nadrobić.- Pocałowałeś mnie tak delikatnie, 
jakbym była ze szkła. Mimo wszystko chciałam zachować dystans. Wyczułeś to.
Długo potem rozmawialiśmy, najczęściej o naszych wyglupach lub spontanicznych pomysłach.
O tym co wydarzyło się w Serbii. Przed zaśnięciem widziałam tylko promienie 
wschodzącego słońca i Ciebie nucącego naszą wspólną piosenkę.

_____________________________________________________________
Witam :)))
I jest nowy rozdział całkiem inny. 
Zaskoczone, że tym wybrańczem jest Konstantin ?
Jego sylwetkę możecie obejrzeć w zakładce "Bohaterowie"
Nie martwcie się Bartek nie zniknie.
Mi osobiście rozdział się podoba.
A jak wam ? Oceniajcie :)
Nareszcie długi tak jak prosiłyście.
Licze na lawinę komentarzy z wasza krytyką i oceną :)
Jak podoba wam się nowy nagłówek?

CZYTAM=KOMENTUJE !

Do następnego!;*



Lilly
 


5 komentarzy:

  1. A jednak ten drugi...:( I to Konstantin?!
    Jestem naprawdę mega zdziwiona chociaż w oku kręci się łza od tego cudownego rozdziału...Tylko się zastanawiam co z Bartkiem? Opowiadanie wciąga z rozdziału na rozdział :) Chyba jestem uzależniona od niego :D Pozdrawiam i do następnego :*
    PS: Pierwsza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też byłam zdziwiona :)
      Cieszę się, że mogłam dostarczyć takich emocji :)
      A z Bartkiem będzie jeszcze się działo :)
      Pozdrawiam :]

      Usuń
  2. nie spodziewałam się, że to będzie Konstantin! taki słodki ten rozdział, te momenty i ten plac zabaw ^^. Dobrze, że Bartek się jeszcze pojawi :P

    ps. "A On sernik i napój ten sam co ja. Co chwile spoglądał na mnie mnie
    z ciepłym uśmiechem."
    dwa razy napisałaś "mnie" ale to taki drobny szczególik :P


    UWIELBIAM <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy. Jak zwykle super :)
    Masz talent <3

    OdpowiedzUsuń