środa, 22 maja 2013

12. Chciałabym zam­knąć oczy i ot­worzyć je w całkiem in­nym, łat­wiej­szym świecie.




Asia

Złapałam kurczowo pościel, marząc by sen ukoił ból który wypalał mnie od środka.
Powoli mimo wielkich trudności próbowałam przeanalizować sytuację jaka
zaszła wczoraj w szpitalu. Miałam ochotę by ktoś podszedł do mnie powiedział
"Udało się, została Pani wkręcona." I wtedy tylko dało by się usłyszeć wielki huk
spadającego kamienia który leżał mi na sercu.
Niestety to tylko optymistyczna wersja, jaka nie nastąpi. Posmutniałam jeszcze bardziej.
Ile dałabym by cofną czas i sprawić by wszystko było jak dawniej.
Oboje nie zasłużyliśmy na taki zbieg wydarzeń. Młodzi, pełni energii i marzeń przygniecieni
przez bezlitosną rzeczywistość. Ledwo opanowałam płacz.
Przez lekko uchylone drzwi do pokoju wkroczyła Agnieszka.
Pomyślałam o niej. Było mi przykro gdyż ostatnio przez to wszystko strasznie
ją zaniedbałam mimo tego Ona nadal była przy mnie.
Usiadła na skraju łóżka i złapała mnie rękę. Bezszelestnie odwróciłam wzrok w jej stronę.
Jej oczy były pełne współczucia, lecz gdzieś dalej znajdowała się zadziwiająca determinacja
której mi brakowało.
-Wyobrażam sobie jak się czujesz więc nawet o to nie pytam. Wczoraj wieczorem przywiozłam
Cię wymęczoną do domu. Podałam tabletki uspakajające które znalazła w szafce.
Próbowałam sobie przypomnieć wczorajszy wieczór. Niestety tak jak po dobrej imprezie urwał
mi się film. Mimo wszystko byłam jej niezmiernie wdzięczna. Gdyby nie Ona nie wiem gdzie
była bym zdolna się udać w takim stanie. 
Mocno wtuliłam się w jej ramiona, nie płakałam, nie krzyczałam. Chciałam odnaleść
spokój i bezpieczeństwo. Przy Adze czułam się tak swobodnie, tak rodzinnie.
-Chcesz o tym porozmawiać?- Spytała nie pewnie, tak jakby nie chciała spłoszyć ptaka.
Odnalazłam siłę, które nie dawno została stłumiona przez inne czynniki.
Kiwnęłam głową na znak zgody. Wyswobodziłam się z jej uścisku i razem ruszyłyśmy do
pokoju stołowego. Z szafki wyciągnęłam jedynie lampki i czerwone wino.
Otworzyłam trunek i rozlałam do naczyń. Przechodzący przez gardło alkohol dodał mi odwagi.
Powiedziałam o wszystkim. O tym jakie to niesprawiedliwe, o tym jak bardzo boli.
Aga tylko mnie obserwowała, nie krytykowała, nie krzyczała. Poporstu wysłuchała.
Mnie zrobiło się lepiej.
-Posłuchaj Asia. Przecież to mogło się zdarzyć każdemu. Nie jest to koniec świata. Dziękuj
Bogu, że żyje. On teraz Cię potrzebuje. Bądź silna i zawalcz.- Podsumowała
-Aga, On mnie nie pamięta.
-Kochana to jego mózg, serce nigdy nie zapomina osób które kocha.
Ostatnie słowa zapadły mi w głowie. I nagle mnie olśniło. Nie możliwe jest to by zapomniał mnie
i tego co nas łączyło. Będę walczyć dla mnie dla niego dla nas.
Automatycznie pobiegłam do szafy wyciągając najpotrzebniejsze rzeczy do ubrania.
-A Ty co wyprawiasz?- Zapytała zdezorientowana Aga.
-Jak to co? Jadę tam gdzie moje serca.-Oh.. Nie patrz tak na mnie później Ci wytłumaczę.
Teraz zmykam, wrócę wieczorem. Pa.
 
Wybiegłam z mieszkania zostawiając zdziwioną przyjaciółkę samą.
Łamiąc wszystkie przepisy kodeksu drogowego pędziłam do szpitala w Bełchatowie.
Nie zważając na nikogo biegłam przez korytarze szpitalne które dłużyły mi się nie miłosiernie.
Jedyną osobą którą udało się mnie zatrzymać to lekarz prowadzący Kurka.
-Dzień Dobry pani Asiu.-Odpowiedział niezmiernie spokojnie.
-Dzień dobry panie doktorze.
-Wie już Pani na pewno, że pani narzeczony utracił pamięć.- Chciałam mu wytłumaczyć ale kontynuował dalej.- Nie jest to utrata na zawsze. Możliwe, że nawet w tym tygodniu odzyska pamięć. W najgorszym do miesiąca czasu.Ważne, że nie zapomniał podstawowych czynności. Jedynie uszkodzony został trzon odpowiedzialny za wspomnienia i zapisy sylwetek ludzi. Proszę na niego nie naciskać. Może to spowodować jedynie pogorszenie jego obecnego stanu. Będziemy z nim ćwiczyć nad odzyskaniem długotrwałej pamięci. Dlatego proszę się uzbroić w cierpliwość, a napewno zostanie to nagrodzone.
Jeszcze przez 3 dni pacjent zostanie pod ciągłą obserwacją, jeżeli wszystko będzie dobrze, wypiszemy
go do domu. Jedynie będą potrzebne rehabilitację. Proszę się nie martwić naprawdę Pan Bartek ma niezwykle silny organizm. Już nie długo dojdzie do siebie.- Na pożegnanie tylko się uśmiechną
dodają mi otuchy i odszedł.
Nadala stałam w ty miejscu, układając myśli. Z jednej strony się martwiła, ale z drugiej miałam nadzieję,
która zawsze wygasa ostatnia.
Otworzyłam nie pewnie drzwi do sali. Gdzie znajdowała się drużyna siatkarzy.
Cały wianuszek otaczał Bartka łóżko. Niektórzy mieli zmartwione miny, nie zadziwił mnie ten fakt
dlatego, że poszkodowany napewno ich nie pamięta. Zakłopotani tą sytuacją spojrzeli na mnie
nie pewnie.
-Cześć chłopaki- Przywitałam ich by wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
-Hej Aśka-Odpowiedzieli chórem.
-My będziemy się już zbierać.-Odpowiedział Michał, patrząc się na mnie wzrokiem innym
niż zawsze, może trochę zagubionym. 
Po chwili w sali nikogo już nie było. Zostaliśmy tylko Ja i On. Jego wzrok wbity tępo w blado pomarańczowe ściany. Tylko się nie załamuj pomyślałam.
-Cześć Bartek-Uśmiechnęłam się.
-Cześć eh.. Jak się nazywasz?- Bolało jakby posypać solą rany.
-Asia. Joanna Wolska.
-Spróbuje zapamiętać-Zaśmiał się tak naturalnie jak dawniej. A mi robiło sie lżej.
-Więc kim jesteś? Ostatnio nie odpowiedziałaś mi na to pytanie.
-My no ten... Byliśmy kiedyś razem, zaręczeni. Spodziewaliśmy się nawet dziecka-Głos łamał mi się.
Byłam twarda jak nigdy, nie pozwoliłam sie zwieść emocją.
-Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę. Może chcesz wykorzystać mój chwilowy brak pamięci.-
Rzucił oskarżeniem w moją stronę.
-Masz znamie na podbrzuszu, najbardziej lubisz naleśniki, nie lubisz po sobie sprzątać.-Odpowiedziałam za jednym tchem.
-No dobrze. Powiedzmy, że Ci ufam. Teraz chodź tu.- Odsłonił mi kawałek łóżka obok siebie.
Bez wahania wykonałam polecenie. Otoczył mnie swoim wielkim ramieniem, które tak dobrze znałam.
-Tak będzie dobrze?-Zapytał
Idealnie pomyślałam.
-Tak, dobrze.
-Ok. To teraz proszę opowiedz mi wszystko. O Tobie, o Mnie, o Nas, o Drużynie.
Zaskoczona takim obrotem sprawy, bez zastanowienia zaczęłam przywoływać wspomnienia.
Opowiadałam mu wszystko, były momenty śmiechu, powagi i łez.
Czułam się jak dawniej. Nie raz tak rozmawialiśmy wspominając najlepsze momenty.
Poczułam się jakby wróciła do ulubionego miejsca. Dawno nie odwiedzanego, zaniedbanego.
Chciałam go odnowić, pomóc stać sie najlepszym i najpiękniejszym miejscem na świecie.
Być tam i przeżywać tam najlepsze momenty życia.
Niczego więcej nie potrzebowałam tylko jego obecności.
Mimo trudnej drogi, jaką postawił mi los. Pokonam ją, bez względu na wszystko.
Byle tylko czuć jego obecność przy moim ciele i duszy.

____________________________________________________________
Witam wszystkich czytelników! ;-)
Trochę dłuższa przerwa się nadarzyła ale jest obecna i mam ze sobą nowy rozdział.
Brak weny dało się wyczytać, niestety.
Oceniajcie, komentujcie chętnie poczytam ;)

ASK <---- Pytajcie
Facebook <----- Lajkujcie

CZYTAM=KOMENTUJE !
 

Wasza Lilly ;*

5 komentarzy:

  1. To było CUDOWNE!!! Płakałam, śmiałam się, a czasami byłam przerażona...kocham takie blogi, które łapią za serce :* Czekam na kolejny tak wspaniały jak ten :*

    OdpowiedzUsuń
  2. płaczę... to jest piękne ! - tyle w temacie <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !! :* <33 czekam na następny rozdział ! ;) W wolnej chwili zapraszam do mnie : http://zuzatrzepalka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS zmieniłam adres internetowy: fajnymezczyznadobrzezepilkarz.blogspot.com

      Usuń
  4. Przecudowny !
    DZIEŁO SAMO W SOBIE <3
    KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!

    OdpowiedzUsuń