poniedziałek, 6 maja 2013

10. Pa­miętaj także o tym, że kochałem, i że to miłość ska­zała mnie na śmierć.



 Bartek

     Ból mnie oszałamiał. Tak właśnie tak. Czułem się oszołomiony.
Nie byłem w stanie rozumieć, co się dzieje, nie zdołałem tego ogarnąć.
Moje ciało usiłowało odrzucić ból. I raz po raz zapadałem się na nowo
w ciemność która zatrzymywała mnie na całe sekundy może minuty.
Przez co jeszcze trudniej było mi pozostać w rzeczywistości.
Mimo tego nadal słyszałem.
-Dzwońcie po pogotowie szybko!- Drżał głos, tak bardzo znajomy.
Chciałem zaprostestować "Nie! Nic mi nie jest"
ale przegrałem ze słabością. Czerń nabiegła mi do oczu
gęściejsza niż przedtem. Jakby ktoś związał mi je
paskiem z grubego materiału. Przygniatając je jakimś olbrzymim ciężarem.
Próbowałem się spod niego wydostać, ale bardzo mnie to wyczerpywało.
Wiedziałem, że o wiele łatwiej będzie mi się poddać.
Pozwolić by ciemność zepchnęła mnie daleko w dół.
Tam gdzie nie ma bólu ani zmęczenia ani zmartwień czy strachu.
Byłem zbyt słaby by walczyć. Znów zapadła nicość.

Asia

W dzień w dzień czuwałam przy jego łóżku. Już tak przez tydzień.
Dobrze wiedziałam jak to się stało, że leży tu przede mną w śpiące.
Był wieczór, zmęczona po pracy miałam do załatwienia kilka spraw
o które prosił mnie szef w Bełchatowie. Nagle wybiegła postać dość
wysoka, prawie niewidoczna. Zaczęłam pipczeć klaksonem i mrugać.
Niestety byłam zbyt rozpędzona i nie zdążyłam do końca wyhamować.
Dlaczego nie przeszedł na przejściu dla pieszych tylko wybrał ciemną
wąską uliczkę tuż za zakrętem?
I znów siedziałam przy nim zastanawiając się dlaczego tak musiało stać.
Lekarze mówili, że może poleżeć w śpiące jeszcze z tydzień do dwóch.
Trafił tu w stanie krytycznym z połamanymi żebrami, pękniętą śledzioną,
wstrząsem mózgu, złamaną prawą ręką.
Dobijało mnie jeszcze bardziej to, że niedługo Skra gra mecz o 3 miejsce w
Plus lidze. Bartek tyle na to czekał. Tyle trenował by pomóc drużynie.
Gdy do niego przychodzę, dużo z nim rozmawiam. Opowiadam mu
o tym co robię i jak tęsknię. Jestem pewna, że mnie słyszy.
Odwiedzali go także koledzy z drużyny i trenerzy.
Wyszłam na korytarz, by napić się kawy.
Wyglądałam pewnie jak zombi bo wszyscy się dziwnie na mnie patrzyli.
Siedziałam tu dnie i noce z nadzieją, że może teraz się obudzi.
-Niech Pani pójdzie do domu i się położy. Na pewno zadzwonimy do pani
gdy pan Bartek się obudzi.
-Ale ja..- Przemiła pielęgniarka nie pozwoliła mi dokończyć tylko podała mi kurtkę.
Byłam bardzo zmęczona więc nie miałam siły sie sprzeciwiać.
Pojechałam prosto do domu. Położyłam sie spać, zmęczona i przygnębiona
wyrzutami sumienia bardziej niż kiedykolwiek.


Z rana obudziłam się rzeźka i gotowa do działania.
Spojrzałam na ekran telefonu, niestety brak połączeń.
W pracy wzięłam urlop na czas nieokreślony.
Szef wie o całej sprawie, nie robił problemów życzył wytrwałości.
Ubrałam się i zjadłam śniadanie.
Zadzwoniłam po Konstantina by przyjechał do szpitala bo
muszę z nim porozmawiać. Sama po 30 minutach byłam na miejscu.
Przed wizytą u Bartka musiałam porozmawiać z Cupko.
-Witaj księżniczko.- Chciał mnie pocałować ale się odsunęłam.
-Konstantin nie tutaj. Wiem, że to nie najlepsze miejsce na takie rzeczy
ale my nie możemy być razem. To co kiedyś było między nami wygasło.
Może narodziło się na chwilę na nowo, ale to nie to samo. Przykro mi.
Przepraszam.- Jego twarz posmutniała, a mi kamień spad z serca.
-Nie martw się znajdziesz swoją wybrankę serce. Bardzo Cię lubię.
-A zostaniemy przyjaciółmi?- Zapytał nie pewnie.
-Jasne, głuptasie. Najlepszymi przyjaciółmi.- Przytuliłam go najmocniej jak umiem.
-Cieszę się bardzo, że mi o ty powiedziałaś. Niestety tak musi być.
Ja za to spieszę się bardzo na trening.
-Trzymaj się Konstantin. Będzie dobrze.- Posłałam mu buziaka. I odprowadziłam wzrokiem.
Kierowałam się już w do sali gdzie leżał Bartek kiedy Agnieszka
wyłoniła się za rogu i trąciła Cupko.
-Uważaj jak chodzisz.- Odpowiedziała urażona. A on jak oczarowany tylko się uśmiechnął.
Przywitałam się z nią.
-Kto to był?- Spytała mnie.
-Cupko mój... przyjaciel.- Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Całkiem niezłego masz przyjaciela.- Puściła do mnie oczko.- Nie wiesz czy wolny?
-Zapewniam Cię, że tak.
Rozmawiałam z Agą jak się czuje Bartek i czy coś się zmieniło. Niestety ze smutkiem
odpowiedziałam, że nie.
Po chwili podałam mi gazetę trochę się wahając. Jej nagłówek krzyczał o wypadku Bartka
spowodowanym przez rzekomą Joannę W.
Tylko ja wiem, że w tamtej chwili był On pod wpływem alkoholu.
Nie miałam zamiaru nikomu mówić. Niech zostanie tak jak jest.
Pewnym krokiem weszłyśmy do sali. Niestety Kurek leżał w tej samej pozycji.
Mimo tego nie traciłam nadziei. Złapałam go za rękę i czekałam aż wreszcie to się skończy.
Będę mogła usłyszeć jego głos, ujrzeć jego oczy i pięknych uśmiech.

_________________________________________________
Witam ;d
Po majówce na której wypoczęłam,a wy?;-)
Rozdział zostawiam do waszej oceny.
Liczę na duuużo komentarzy z waszej strony ;>
Niech liczba wyświetleń dalej tak rośnie :)
Słyszeliście, że Bartek zmienił Klub?
Wyjeżdża do Włoch spełniać marzenia ;-)


Pozdrawiam cieplutko!;*
Lilly

6 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że w następnym Bartek się już obudzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zniecierpliwiona czekam na kolejny! Dodawaj szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Patrycja nareszcie myślałam, że już Ciebie nie ma ;))

      Usuń
  3. Boże .... Ty tak super to napisałaś ,że aż się chyba uzależniłam od tego xD :D I chce czytać i czytać,
    i czytać.... :) czekam na następne rozdziały !! :* Kochana trzymaj tak dalej !! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio coś mi się nie wyświetlały nowe rozdziały, ale już wszystko wróciło na swoje miejsce :) Rozdziały aż chce się czytać :) Są perfekcyjnie napisane nie licząc drobniusienkich błędów :D Nie wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy moje miny czytając to : :D, O_O . Już myślałam, że stało mu się coś gorszego niż "tylko" śpiączka...A to, że odeszła od Cupka bardzo mnie uszczęśliwiło :) Czekam na next i w piątek zapraszam do mnie :D Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń